#1 2013-11-05 20:30:16

 kochamowce

Użytkownik

2245477
Skąd: prawie Bydgoszcz
Zarejestrowany: 2013-11-05
Posty: 110
Punktów :   

Koncert w Londynie

Veni Vidi Vici jak to się mówi ;p Było oczywiście najlepiej na świecie :) Oto setlista (prawdopodobnie taka sama jak na pozostałych europejskich koncertach):

1. -Where idiot should go- 
2. Ending Story?? 
3. Deeper Deeper 
4. Nothing Helps 
5. Answer Is Near 
6. C.h.a.o.s.m.y.t.h. 
7. Let's take it someday 
8. Jibun ROCK 
9. Clock Strikes 
10. Liar 
11. Be the light 
12. Re:make 
13. NO SCARED 
14. Kanzen Kankaku Dreamer 
15. The Beginning 
Bis:
16. Wherever you are

Gdzieśtam w międzyczasie był jeszcze gitarowy dialog Ryoty z Toru przy akompaniamencie perkusji :)

https://scontent-b-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-ash4/p480x480/999065_549014645178687_939689801_n.jpg
Zdjęcie z oficjalnego fanpage'a One Ok Rock


A cały koncert w urywkach można sobie obejrzeć tu: http://www.youtube.com/watch?v=TSlvlnsN8CA


https://scontent-a-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/p480x480/1378239_670643176288463_1824479243_n.jpg
A na tym zdjęciu (z fanpage'a OORPST) nawet znalazłam siebie i Lubego :)


Z fajnych rzeczy to na początku tuż przed rozpoczęciem koncertu z głośników poleciał komunikat, że bardzo prosimy nie nagrywać i nie robić zdjęć, po angielsku jakiś koleś to mówił, a na koniec padło "Thank you!" głosem Taki i tłum oszalał :)

Poza tym ten klub był strasznie mały, nie wiem ile się tam mieściło osób, ale na pewno mniej niż 1000. No i jak zaczęliśmy skakać itd. to temperatura momentalnie wzrosła gdzieś o 10 stopni. Ja jestem dość wysoka, więc nie było tak źle, ale co niższe osoby miały bardzo ciężko, dużo osób wyciągali z tłumu ochroniarze, bo zasłabły i w ogóle. No i jak One Ok Rock to zobaczyli to zaczęli się dzielić z nami swoją wodą :) Normalnie Taka ze sceny podawał w tłum swoje butelki :)
Tu dobrze to widać: http://www.youtube.com/watch?v=yn_6OYUN4ZI

Co jeszcze, jak staliśmy w kolejce to chodził po ludziach chłopak z dziewczyną i mówili, że we Francji 3 dni wcześniej zrobili event z kwiatami origami i że chłopaki się wzruszyli i w ogóle, więc on też chciałby, żeby na tym koncercie coś się zadziało i narysowali na kartkach z dziewczyną ponad 300 zegarów-serc, ustawionych na pierwszą (bo przecież one o'clock) no i rozdawał je ludziom i prosił, żeby w piosence "Clock Strikes" je podnieść do góry". No i tak zrobiliśmy, a Taka jak się zorientował to też jedną taką kartkę podniósł, a potem ją pocałował (!!!!) i oddał z powrotem fance. A na sam koniec piosenki ktoś rzucił w Takę samolocikiem zrobionym z jednej z tych kartek i Taka go złapał! Ten ktoś to był mój Luby, ale zrobił to tak spontanicznie, że nic na tej kartce nie zdążyliśmy napisać...

A jak się chłopaki przedstawiali, to na scenę fani podali im koszulki po jednej dla każdego. Z przodu była namalowana twarz każdego z nich, a z tyłu napis "London 26.10.2013". A Toru dostał różowe stringi z napisem "Toru", które ucieszony Taka czymprędzej założył mu na głowę :D A na to Toru (z gaciami na głowie): "Are you having fun?" A tłum oczywiście zachwycony :D

Świetna była atmosfera tego koncertu. Widać było, że są tam tylko megafani, albo osoby towarzyszące megafanów (jak mój Luby). Wszyscy śpiewali razem z nimi i to całe piosenki, nie tylko refreny, i nie tylko części po angielsku, ale te po japońsku też. Jak Taka przestawał śpiewać w różnych dziwnych momentach, a tłum bezbłędnie dalej ciągnął po japońsku, to... ahhh, tego nie da się opisać, a mina Taki - bezcenna :) Ale momentami miałam wrażenie, że w ogóle Taki nie słyszę, tylko tych wszystkich fanów wokół mnie, którzy tak jak ja darli się na całe gardło ;p

A po "The Beginning" jak chłopaki zeszli ze sceny to wszyscy najpierw jakoś tak po prostu krzyczeli bo nie mogli się pozbierac od tych emocji, a potem zaczęliśmy skandować "encore, encore" (czyli po prostu bis, bis), a potem zaczęliśmy spontanicznie śpiewać "oooOOo" z "Answer is near". No i tak kilka razy aż w końcu wyszli i zaśpiewali "Wherever you are". I miałam trochę wrażenie, że Taka chce dać coś od siebie, bo to on w końcu daje tu koncert, a nie publiczność będzie go tu zagłuszać ;p no i troszkę zmieniał gdzie-niegdzie melodię :)

A na sam koniec koncertu chłopaki podawali ręce osobom z pierwszych rzędów :) A Tomoya rzucił swoje pałeczki w tłum :)

Na scenę trafiła najpierw naprędce narysowana na kartce polska flaga, i mimo, że była właśnie taka mało profesjonalna, że tak powiem, to Taka wziął ją do ręki i wszystkim pokazał :) A potem jeszcze podniósł (ale już nie rozwinął niestety) kolejną, tym razem materiałową, flagę Polski :) Także mam nadzieję, że przesłanie "Come to Poland dotarło ;p

Poza tym, nie wiem jak było na innych koncertach w Europie, ale w Londynie Anglicy stanowili max 1/3 widowni. Pełno było Japończyków, Chińczyków i innych Azjatów. Sporo było Polaków (nawet przed nami w kolejce jedni stali i opowiedzieli nam zapierającą dech w piersiach przygodę jak to ich lot do Londynu został odwołany przez mgłę i jak cudem dotarli na koncert) i innych braci Słowian, ale nie rozpoznałam dokładnie narodowości (ale tak swojsko gadali, po ukraińsku? białorusku?), a na scenę trafiła flaga Rosji. Oprócz tego jeszcze na scenie znalazła się flaga Hiszpanii, a za mną w kolejce stały 2 dziewczyny na pewno ze Skandynawii (ale z jakiego dokładnie kraju, nie rozpoznałam. Także totalnie międzynarodowy był ten koncert :)


Moje wrażenia? Było najlepiej! Nie do opisania wręcz! Jak akurat nie krzyczałam, piszczałam, śpiewałam albo przepychałam się łokciami to myślałam sobie: "O rany, jestem tu! Naprawdę widzę ich na żywo!" To się dzieje naprawdę!" W skrócie, najlepszy koncert w moim życiu i jedno z najlepszych wspomnień, które pozostanie w moim sercu na zawsze :)

Jedyny minus: nie było mnie stać na gadżety (bluza z kapturem £45, T-shirt £25, DVD "Jinsei x kimi = LIVE & FILM" £45... a żeby dostać plakat, trzeba było kupić co najmniej 2 rzeczy...) no i nie mam plakatu (chlip)...


http://25.media.tumblr.com/db6a16913941d713142df89ca630504a/tumblr_mvqxgqxh4c1su3fudo1_500.png

Offline

 

#2 2013-11-05 20:42:36

 MisakiYamashita

Użytkownik

24222340
Skąd: Gorzów
Zarejestrowany: 2013-10-02
Posty: 186
Punktów :   
WWW

Re: Koncert w Londynie

Naprawdę fajny opis ;3 Bardzo miło się czyta ^^ Z każdym takim opisem coraz bardziej żałuję że mnie tam nie było       TT ~ TT

Ostatnio edytowany przez MisakiYamashita (2013-11-05 20:45:28)


http://imageshack.com/a/img59/1223/slfl.jpg

Offline

 

#3 2013-11-17 14:18:03

Yumetashi

Użytkownik

Zarejestrowany: 2013-10-02
Posty: 120
Punktów :   

Re: Koncert w Londynie

Cóż, ko opisała tu już w zasadzie wszystko, ale jako, że też tam byłam to coś dopowiem...

o tym, że kolejka była na kilometr chyba nie tyrzeba wspominać, ponieważ nie zdążyłam odebrać biletów, stałam w sporo krótszej i dość szybko się dostałam zarówno na salę jak i pod scenę ;D

więc rozwijając poprzednią relację.

...nie umiem pisać, niech będzie w punktach

-kiedy wynosili pierwszą omdlewającą dziewczynę, Taka nachylił się nad nią i pogłaskał po głowie.

- przy rozdawaniu wody było tak, że Taka wziął trzy butelki, z czego z jednej pił. dwie zamknięte podał na prawo i lewo, a tą na wpół wypitą oddał dziewczynie stojącej gdzieś tak pośrodku, która następnie, radośnie tę wodę rozchlapała. - to bardziej poczułam niż widziałam.

-co do majtek, to były cztery pary, dla każdego po jednej. Te dla Toru zostały rzucone jako pierwsze i upadły najdalej. Dobrze zapamiętałam tę scenę, bo stałam mniej więcej naprzeciwko Toru (trochę bardziej w stronę środka) i razem z kilkoma innymi osobami staliśmy i darliśmy się "TOOORU! TORU, LOOK! TORU! PANTSU, TORU!..." wskazując na majtki, aż taka się zorientował i je podniósł.

-po koncercie natknęłam się na grupę dziewczyn (polek). jedna z nich opowiedziała jak to walczyła o złapaną pałeczkę z dwoma azjatami, z czego jeden próbował wykręcić jej rękę. w końcu zagrali o nią w papier, kamień, nożyce i dziewczyna przegrała.

- byłam na koncercie razem z kuzynką (została z tyłu), poszła ze mną, bo ktoś musiał, ale po koncercie powiedziała mi, że to był najlepszy koncert na jakim była :D

Muszę przyznać, fani OOR są niesamowicie żywiołowi, co tam naprawdę można było odczuć.
nigdy się tak nie bawiłam i darłam się równo cały koncert ;D
...co do obecności polaków, można było się zorientować chociażby przez to "ku*wa mać" gdzieś tam z tyłu jeszcze przed koncertem i miałam nieodparte wrażenie, że to głównie "my" wychodziliśmy z inicjatywą darcia się 'ONE OK ROCK!' zaraz przed koncertem.

Azjatów rzeczywiście było sporo..

no nic, jak coś jeszcze sobie przypomnę to dopiszę. było niesamowicie!
Pod koniec koncertu udało mi się ich dotknąć^^

@kochamowce, pamiętasz jeszcze tę historię o odwołanym samolocie? brzmi ciekawie ;3

Ostatnio edytowany przez Yumetashi (2013-11-17 14:24:40)

Offline

 

#4 2013-11-17 15:39:33

 kochamowce

Użytkownik

2245477
Skąd: prawie Bydgoszcz
Zarejestrowany: 2013-11-05
Posty: 110
Punktów :   

Re: Koncert w Londynie

O rany Yumetashi! Ale szkoda, że nie wiedziałyśmy nawzajem o swoim istnieniu przed tym koncertem, super byłoby być tam z kimś równie zakręconym na punkcie OOR jak ja, chociaż mój Luby, który tak jak Twoja kuzynka, poszedł ze mną bo nie chciał, żebym szła sama, powiedział po tym koncerie, że bardzo mu się podobało (no i rzucił ten samolocik, za co mu jestem bardzo wdzięczna) :)

Ja stałam gdzieś tak (w zależności od tego jak się tłum ruszał) tak w 9-6 rzędzie ludzi, czyli też w sumie blisko, ale nie tak blisko jak Ty... Ale Ci zazdroszczę, że ich dotknęłaś... *.*

Historia z samolotem wyglądała tak:

Ania, główna bohaterka tej historii jakimś cudem kupiła bilety do Londynu na koncert OOR i od tamtej pory pieczołowicie planowała wyjazd tam na ten koncert. Ona i jej facet specjalnie wzięli urlop w pracy i wszystko sobie pięknie ustalili: w piątek wieczorem samolot z Lublina, spanie u znajomych gdzieś w Londnynie i w sobotę spokojniutko na koncert, oczywiście wystarczająco wcześnie, żeby nie być na końcu kolejki. Ale niestety w piątek wieczorem w Lublinie była mgła (jak wylatywałam w pt rano z Warszawy to nasz samolot też miał opóźnienie z tego powodu) i lot do Londynu został odwołany. Ania spanikowała i razem z rzeszą innych pasażerów ruszyli do obsługi klienta, żeby załatwić sobie inny lot (w takiej sytuacji linia lotnicza ma obowiązek nieodpłatnie przebukować bilet). Tam spędzili w kolejce dwie godziny. Gdy wreszcie dopchali się do obsługi, powiedziano im, że mogą polecieć najbliższym lotem do Londynu.... w niedzielę. To było nie do pomyślenia, więc zapytali jakie są inne możliwości. Jeszcze tego samego dnia i rano w sobotę leciały do Londynu jakieś samoloty z Warszawy (linia lotnicza zapewniała pasażerom darmowy autokar dowożący na lotnisko), ale wszystkie wolne miejsca właśnie zostały wykupione przez ludzi, którym szczęśliwie udało się zająć lepsze miejsce w kolejce. Ania i jej chłopak powiedzieli, że wszystko jedno skąd ten lot (no może nie ze Szczecina, bo mogliby na niego nie zdążyć dojechać), ważne, żeby się dostać w sobotę do Londynu. W odpowiedzi usłyszeli, że są miejsca na poranny sobotni lot z Krakowa, ale sami muszą tam dojechać i to na własny koszt. Zaczęli sprawdzać połączenia Lublin-Kraków. Jedyny pociąg, którym mogli jechać odjeżdżał bardzo niedługo i nie było mowy, żeby zdążyli na dworzec z lotniska, które przecież jest pod miastem. Zaczęli dzwonić po ludziach i w końcu jeden kolega zgodził się po nich przyjechać i podwieźć ich do Dęblina, bo tam mieli szansę zdążyć i złapać swój pociąg. Udało się! Po kilku godzinach w pociągu wreszcie dotarli jakoś na lotnisko w Krakowie i mieli jeszcze parę godzin do odlotu więc położyli się gdzieś tam na podłodze (bo wszystkie siedzenia były zajęte przez innych pasażerów, któym odwołano loty) i pospali ze dwie godziny. Rano na szczęście samolot doleciał bez problemu. Dojechali jakoś z lotniska do Londynu (nie muszę wspominać, że wykupiony wcześniej trasport lotnisko-Londyn im przepadł) i wpadli tylko do znajomych zostawić rzeczy, po czym pognali na koncert. I tam się spotkaliśmy ok. 17:00 w sobotę (otwarcie drzwi było o 19:00). Wlewali w siebie litrami redbulle i inne takie, bo, jak to Ania powiedziała "ostatnio spałam w czwartek"... Ale widac było, że są podwójnie szczęśliwi, że im się udało mimo takich przeciwności losu :)
Tylko że to jeszcze nie koniec. Mam nadzieję, że wrócili do domu bez problemów, ale wiem, że mieli wracać w poniedziałek rano, a w niedzielę wieczorem w południowej Anglii był huragan stulecia, który pozwalał drzewa i ogólnie wyrządził dość duże szkody, pociągi nie jeździły itd. i wszystkie loty do 11:00 rano w poniedziałek były odwołane... Nie wiem Aniu jak Wam się udało wrócić, ale mam nadzieję, że wszystko skończyło się dobrze i jeśli to czytasz, pozdrawiam Cię serdecznie!

Sorki za przydługawego posta... Super poznać wrażenia kogoś, kto też tam był! :)


http://25.media.tumblr.com/db6a16913941d713142df89ca630504a/tumblr_mvqxgqxh4c1su3fudo1_500.png

Offline

 

#5 2013-11-17 17:39:14

Yumetashi

Użytkownik

Zarejestrowany: 2013-10-02
Posty: 120
Punktów :   

Re: Koncert w Londynie

Łał! no to niesamowita historia :D
Co do samolotu, to pomysł niesamowicie mi się spodobał już na koncercie! zastanawiałam się "dlaczego ja na coś takiego nie wpadłam?" xD Dlatego strasznie się ucieszyłam jak przeczytałam, że to ktoś "od nas" (pozdrów ode mnie chłopaka a propos ;D)
My z siostrą też miałyśmy niezłą przygodę, bo cały dzień (a przyleciałyśmy w sobotę przed południem) zajęło nam "kombinowanie" kodu do drzwi mieszkania. tak więc po parenastu telefonach, wycieczce metrem (za pierwszym razem pojechałyśmy nie w tę stronę xD), szukaniu hotelu, w którym kod można było odebrać (facet w recepcji też trzymał nas w napięciu), przejechaniu do mieszkania taksówką jakiegoś sympatycznego Greka i parominutowym otwieraniu drzwi... dotarłyśmy na Islington za 15 siódma xD
I tu, ja ganiałam z serduszkami-zegarami, bo o ile nas było dwie, zrobiłam osiem.
Więc było ciekawie... szkoda, że na siebie nie trafiłyśmy, ale jest nadzieja, że przyjadą do Polski i wtedy pójdziemy całą grupą ;D

Ostatnio edytowany przez Yumetashi (2013-11-17 17:40:01)

Offline

 

#6 2013-11-17 19:29:26

 kochamowce

Użytkownik

2245477
Skąd: prawie Bydgoszcz
Zarejestrowany: 2013-11-05
Posty: 110
Punktów :   

Re: Koncert w Londynie

O rany, to by było coś! Wyobraźcie sobie koncert OOR w Polsce i cała ekipa z PST razem z jakimś fajnym eventem... Ehh... Można na razie tylko pomarzyć, ale może kiedyś tak się stanie... :)

@Yumetashi dzięki, pozdrowię, na pewno się ucieszy ;p


http://25.media.tumblr.com/db6a16913941d713142df89ca630504a/tumblr_mvqxgqxh4c1su3fudo1_500.png

Offline

 

#7 2013-12-07 09:52:17

Yumetashi

Użytkownik

Zarejestrowany: 2013-10-02
Posty: 120
Punktów :   

Re: Koncert w Londynie

Wczoraj oglądałam na yt tę scenę z majtkami. To był moment, w którym się zorientowałam, że źle to zapamiętałam ;__; to takie dziwne uczucie...

Offline

 

#8 2013-12-08 11:01:31

OneOkRock PST

Administrator

Zarejestrowany: 2013-08-27
Posty: 117
Punktów :   

Re: Koncert w Londynie

ko szczerze - relacje z koncerty lepiej mi się czyta niż twoje opowiadanie - jest taka fajna szczera :P
Cicho - ja jeszcze się kiedyś tak wkręcę ze ko - załatwię wam spotkanie z nimi - tylko proszę bez krzyków itp. wykazać trochę profesjonalizmu ^^
O widze Weronikę na zdjęciu ^^ i Adriana(tu powinnam być ja - jemu dostał się mój bilet T^T)  muszę jej to wysłać... ^^ to co robimy jeszcze jakąś akcje pod hasłem oor come to poland ???

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.radzikowskiego100.pun.pl www.undersiemce.pun.pl www.teatr-przedmiotu.pun.pl www.script0maniacy.pun.pl www.lsrolecity.pun.pl